Chojnow.pl
Zapoznaj się z naszą Polityką prywatności
facebook twitter YT IG
Logowanie Rejestracja
REKLAMUJ SIĘ NA CHOJNOW.PL SPRAWDŹ NASZĄ OFERTĘ BANERÓW I ARTYKUŁÓW SPONSOROWANYCH

Wędrówki z Panem Jurkiem - Skora zapomniana rzeka.

Autor admin
Data utworzenia: 23 kwiecień 2013, 15:03 Wszystkich komentarzy: 8


Wędrówki z Panem Jurkiem - Skora zapomniana rzeka.

Takie można odnieść wrażenie przyglądając się tej niepozornej rzece. Jednak tak nie było. Wielu mieszkańców Chojnowa spędzało nad jej brzegami wakacje, uczyło się tu pływać oraz urządzało spływy na dętkach.

Czasami kaczki mają kłopoty z pływaniem, bo tak jest mało wody. Innym razem rzeka ta pokazuje swoje górskie oblicze. Tak, górskie, gdyż odcinek źródłowy znajduje się w górach Kaczawskich i na przedgórzu tych gór. Górna część dorzecza Skory przypomina patelnię, którą jest Kotlina Proboszczowicka. Kotlinę tę odwadnia tylko jedna rzeka i jest nią Skora. Dolina naszej rzeki poniżej Proboszczowa jest typową doliną skrzynkową. Doliny te mają płaskie, szerokie dno i strome zbocza. Podczas powodzi woda płynie często całą szerokością doliny. Na ten temat wiedzą co nieco mieszkańcy wiosek leżących nad jej brzegami.

Moja przygoda ze Skorą miała miejsce podczas lipcowej powodzi 1997 r. Przypadek sprawił, że ówczesny burmistrz, Dariusz Jedynak, zaproponował mi koordynowanie akcją przeciwpowodziową w Chojnowie. Muszę dodać, że nie byłem członkiem komitetu przeciwpowodziowego. Poszedłem do urzędu zwrócić uwagę, że most na ul. Wolności stanowi największe zagrożenie dla centrum miasta. Poszedłem w sobotę, a wróciłem w poniedziałek.

Chyba pierwszy raz przyznaję się publicznie, że zaproponowałem wówczas zatopienie parku. Przeraziło to burmistrza, ale się zgodził. Dlatego w „Małym Parku” nie sypano wału przeciwpowodziowego. Poza tym nie mieliśmy tyle worków. Ważniejsze było zabezpieczenie mieszkańców ulicy Reja.

W urzędzie nie było żadnych danych z powodzi z 1977 r. Nikt nie wiedział co zbliża się do miasta. Jak wielka woda jest wielka? Pytanie za pytaniem.

To nie komitet przeciwpowodziowy zorganizował się najlepiej, lecz harcerze. Drużyna Pluty. Fajnie się z nimi współpracowało. Nikt nie dyskutował, nie narzekał, choć wszystko mieli przemoknięte. Ja również byłem przemoknięty, no i obtarte nogi, które pielęgniarka obkleiła mi na pogotowiu. Dzisiaj wysłaliby mnie do… A! Pogotowie było na ul. Grodzkiej.

Noc z soboty na niedzielę była sympatyczna. Mało kto spał. Wszyscy czekali na wielką wodę. Najbardziej bali się powodzi mieszkańcy ul. Reja, Szpitalnej, Grodzkiej i Krótkiej.

Nie zapomnę Celiny Wrotnej, która o trzeciej w nocy dopadła mnie nad rzeką. Krążyła tam z termosem pełnym kawy. Celina, kawa była wyśmienita. Coś dziwnego stało się z ludźmi tej nocy. Ręce im mdlały, oczy same zamykały się i ta życzliwość oraz uśmiech na twarzach. Damy radę. Szkoda, że te powodzie są tak rzadko.

W niedzielę woda zaczęła opadać. A tu kolejna niepokojąca informacja. Idzie druga fala. Jaka?????

Co robić? Zadzwoniłem do Proboszczowa. Tam nie mają łaty wodowskazowej (mają, tylko o tym nie wiedzą). Zagrodno. Tu mierzą stany wody. Wówczas przydały się notatki, które zapisywałem na moście (poziom wody i godzina pomiaru). Okazało się, że fala powodziowa pokonuje odcinek między Zagrodnem a Chojnowem w ciągu 7-8 godzin. Proste. Tak można było przewidzieć kiedy fala powodziowa dotrze do Chojnowa.

Druga fala była niższa od tej sobotniej. Zatem powodzi nie będzie. Nie było.

Dwa lata temu zauważyłem, że woda w Skorze potrafi się podnosić choć pomiary z Zagrodna wskazywałyby na to, że powinna opadać. Jak to się dzieje? Proszę pomyśleć. Kiedyś zaproponowałem urzędowi wykonanie opracowania, które pozwoliłoby przewidzieć skutki i zasięg oddziaływania fali powodziowej w Chojnowie. Zaproponowałem i podpadłem komitetowi powodziowemu. Stwierdziłem, że najlepszą rzeczą jaką zrobił komitet, były kanapki. Była to prawda, choć sam ich nie spróbowałem, a załatwiłem.

Szykując się do spotkania z prezydentem Legnicy w sprawie możliwości jej zatopienia (zatopienia Legnicy) przez Kaczawę i Czarną Wodę, dotarłem do danych z 1930 r. Dane te przeraziły mnie. Pod koniec października w 1930 r. zanotowano w Chojnowie falę powodziową o wysokości 440 cm. To nie pomyłka. Jest zdjęcie w muzeum z tej powodzi. Na podstawie tego zdjęcia, trochę wcześniej niż dotarłem do powyższych danych, wyliczyłem, że fala powodziowa miała 4 metry. Woda dotarła do budynków energetyki przy ul. Piotrowickiej. Była to największa powódź.

Muzeum Regionalne w Chojnowie

Druga fala w 1997 r. miała płaski szczyt o długości trzech godzin. W Legnicy ogłoszono ewakuację, a w Chojnowie powódź odwoływano. Burmistrz miał wielkie obawy, ale uwierzył moim wyliczeniu zapisanym na kartce wielkości paczki papierosów.

Kolejna przygoda ze Skorą to spływ nią. Miało to miejsce siedem lat temu. Kajaki przywiózł nam burmistrz Ścinawy, Andrzej Holdenmajer. Długość kajaków wynosiła 5 metrów, a koryto rzeki zaledwie 3. I co? I popłynęliśmy. Paweł Wróbel z siostrą, Krzysiek Domański, Heniu Czapski i ja. Od strony brzegu asekurował nas Piotrek Klucznik.


Napisałem książkę o Skorze, ale nie znałem jej od strony koryta. Lita skała aż do Uniejowiec. Skały w dnie kończą się za Garbatym Mostem przy młynie. Gdy mija się uskok brzeżny sudecki z permu wpływa się w czwartorzęd. Wówczas zaczynają się żwiry i piaski.

Jeśli ktoś chciałby płynąć z Proboszczowa, to odradzam zwykły kajak. Nie dopłyniecie nim do Zagrodna. Nasze musiały być poddane remontowi. Był tego plus. Po jesiennym remoncie były w lepszym stanie niż w momencie ich dostania. Farbę na ich wymalowanie otrzymaliśmy od samego kapitan Paszke.

Kolejna przygoda ze Skorą, to zeszłoroczne spływy z Konradów i Jadwisina.


Jak było? Mokro i wesoło.

W tym roku zamierzamy ponownie zmoczyć …

Wróćmy do Skory i Chojnowa. Mało kto zdaje sobie sprawę, że dolina tej rzeki przecinając miasto na dwie części jest nie oprawioną perełką. Nieoficjalnie istnieje tu bardzo atrakcyjny ciąg spacerowy łączący Mały Park z rejonem targowiska. Kiedyś była to wąska ścieżka, którą pokonywał codziennie rano Profesor Kolenda idąc do Liceum. Ja pędziłem za nim. No nie za nim, ale też do Liceum. Dzisiaj ta ścieżka jest szerokim klepiskiem nie do przebrnięcia po deszczach. Szkoda, bo przecież projektantka chojnowskiego rynku napisała pracę magisterska, w której przedstawiła sposób zagospodarowana nadbrzeża Skory. Ścieżka o żwirowo-gliniastej nawierzchni, kilka ławeczek i w centrum miasta jego mieszkańcy mogą odpocząć. Ten lewy brzeg Skory ma dodatkowo atrakcyjną południową ekspozycję. Poza tym nie czuć tu tak jak po drugiej stronie przejeżdżających samochodów. Woda i zieleń oraz piękny zaniedbany park.

Do zaniedbania przyczyniliśmy się sami. Tu trzeba uderzyć się w pierś. Jedni sadzili, drudzy łamali. Szkoda, bo wiele miast w Polsce może nam zazdrościć tylu pomników przyrody w tak małym parku. Jeden z nich jest mój, gdyż projekt uchwały w sprawie pomników przyrody przygotowałem wraz z Wojtkiem Urbaniakiem. Jeśli nic się nie zmieniło, to w Chojnowie mamy ponad 30 drzew uznanych za pomniki przyrody.


Mały park jest naturalną terasą zalewową. Przy wyższych falach powodziowych teren ten był zalewany. Woda przelewała się przez ażurową konstrukcję mostu. Tak. Ażurową. Kiedyś „betonowy” most był ażurowy. Pozwalało to na swobodne przepłynięcie nad nim fali powodziowej. Dzisiaj most ten stanowi poważne zagrożenie, gdyż przy wysokiej fali zachowuje się jak tama. Dzięki temu stwarza on zagrożenie zalania rejonu ul. Złotoryjskiej, Spacerowej i Wojska Polskiego. Wiedzieli o tym Niemcy. Proszę zwrócić uwagę, że stare budynki w tym rejonie mają wysokie partery. Widać to najlepiej w budynku dawnego liceum (gimnazjum nr 2). Od strony rzeki parter jest na wysokości około trzech metrów nad otaczającym terenem. Dzięki temu fala powodziowa mogła zalać tylko piwnice. Partery były suche.


Przy bardzo wysokiej fali powodziowej woda i tak popłynie ul. Reja. Dlatego dobrze jest zalać mały park, bo dzięki temu można obniżyć wysokość fali w centrum miasta. Czasami decydują centymetry.

Za Betonowym Mostem zachował się wał przeciwpowodziowy z 1997 r. Kiedyś dowiedziałem się, że niektórzy nazywają go Wał Kucharskiego. Ja go nie sypałem. Jednak pozostał dzięki mnie. Burmistrz chciał ten wał usunąć. Byłem przeciwny. Przeważył argument, że może się przydać. No i się przydał w 2010 r.


Odcinek doliny od ul. Wolności do jazu (wodospadu) biegnie w sztucznym korycie. Koryto to powstało w latach dwudziestych minionego wieku. Zachowało się zdjęcie, na którym widać wyspę i drzewo na niej. Drzewo to rośnie do dnia dzisiejszego. To ostatni dąb od mostu przy chojnowskim targowisku.

Targowisko? Targowiska nie było, bo płynęła tu rzeka. Stare koryto zostało ponoć zasypane śmieciami.

Mam niepotwierdzone wiadomości, że w Chojnowie istniała marina. Marina ?!?!?! No, może raczej były łódki, którymi można było popływać po rzece.

Gdyby pogłębić koryto rzeki na odcinku między jazem a betonowym mostem, to można byłoby tu śmiało pływać. Największy kłopot jest taki, że nikt na ten pomysł nie wpadnie.

Pogłębienie koryta dodatkowo udrożniłoby je i przyczyniłoby się do zmniejszenie zagrożenia powodzią w centrum miasta.

Kolejnym ciekawym miejscem jest „wodospad”. Nie wodospad, tylko jaz. W 1997 r. podczas powodzi chciałem wysłać multikar z workami z piaskiem w rejon „wodospadu”. Gdy powiedziałem kierowcy, że ma to zawieźć w rejon jazu, ujrzałem wielkie zdziwione oczy. Gdzie?! Nad wodospad. A!

Chojnowski jaz nie zawsze był betonowy. Starsi mieszkańcy Chojnowa pamiętają jeszcze drewniany jaz. Potem był betonowy, który został zniszczony przez zator lodowy. Kolejnym jest obecny. Ten też pęka. Widać to na jego koronie. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że na jaz przez wiele tysięcy ton piasku i mułu zdeponowanego w korycie powyżej.


Przy jazie jest jeszcze kanał ulgi. Jest to wentyl bezpieczeństwa. Podczas powodzi obniża się tu wysokość fali powodziowej poprzez zwiększenie przekroju koryta rzeki o przekrój kanału. Należy pamiętać, że kanał ulgi musi być drożny. Nasz jest wypełniony aluwiami Skory.

Kanał ulgi posiada również betonowy most. Wlot do niego jest od strony Małego Parku. Wygląda to na wylot jakiegoś kanału. To nie wylot. Kanał ten przebiega równolegle do koryta rzeki pod ul. Wolności. Po drugiej stronie znajduje się zarośnięty jego wylot. Niemcy zdawali sobie sprawę z tego, że to miejsce stwarza zagrożenie powodziowe. Stąd też most był ażurowy i posiadał dodatkowo kanał ulgi.


Złamany most. Złamany był złamany i nikt nie pamięta go niezłamanego. To atrakcja Chojnowa jak krzywa wieża w Ząbkowicach. Mam nadzieję, że nikt nie będzie chciał go remontować, bo zniknie jak drewniana kładka. Była taka i stanowiła przedłużenie ul. Matejki. Miała być nawet odbudowana. Tak na marginesie. Została ona odbudowana w Niedźwiedzicach.

Przy złamanym moście była oczyszczalnia ścieków. Nie. Ona jest, przysypana ziemią i gruzem.

Za mostem na ul. Legnickiej Skora znika między ogródkami, budynkami dawnej papierni (DOLPAKART) i cukrowni (POHZ). Jest tu również most kolejowy na trasie Chojnów – Złotoryja. Trasa ta jest już nieczynna. Niemniej jednak most jest i stanowi realne zagrożenie dla rejonu ul. Żeromskiego i Okrzei. Most ten posiada trzy przepusty. Problem tkwi w tym, że tylko jeden przepust jest drożny. Podczas powodzi dochodzi tu do lokalnego spiętrzenia wody. Szkoda, że nie zachowało się zdjęcie z 1930 r. Co natomiast podpowiada mi moja wyobraźnia, to zachowam dla się, bo mieszkańcy ul. Żeromskiego mogliby dostać zawału serca.


Ostatnim mostem w Chojnowie jest most kolejowy na trasie Wrocław – Węgliniec. Dalej już tylko chojnowska oczyszczalnia, Goliszów, Niedźwiedzice i Czarna Woda.


I tu mam prośbę do Państwa. Czy mają Państwo stare zdjęcia, które moglibyście udostępnić, a które związane byłyby ze Skorą? Czy wiedzą Państwo, kiedy złamał się „Złamany Most” oraz kiedy został zniszczony przez zator lodowy chojnowski jaz? A może Państwo mogą czym jeszcze uzupełnić informacje związane z naszą rzeką. Byłbym bardzo wdzięczny.

Jerzy Kucharski




Komentarze

Panie Jurku pamiętam jeszcze czasy w których pływałem na dętce po rzece. Pamiętam też czasy powodzi bo właśnie w tych czasach mieszkałem na Reja. Okres powodzi zmobilizował ludzi - to święta prawda.
zgłoś komentarz
Ścieżka wzdłuż rzeki od ogólniaka do targowiska to kiedyż miła powodzenie. Pierwsi adepci ogólniaka i tytoniu *za moich czasów* stawiali tam swoje pierwsze kroki. Teraz palą tam dzieci z podstawówki - czasy się zmieniły.
zgłoś komentarz
Panie Jurku z tym złamanym mostem to Pan zabił ćwieka. Kiedy złamano złamany most ? Hmm nie za moich czasów, pamiętam jako dzieciak jeździłem po nim rowerem i strasznie się bałem ale już wtedy był złamany a było to ponad 45 lat temu ! Kto i kiedy zatem złamał nam złamany most ? nie wiem ale się dowiem .
zgłoś komentarz
Panie Jurku pamiętam jak był wodospad drewniany bo się kąpałem pod tym wodospadem i bardzo dużo dzieciaków tam przebywało,tam mieliśmy wakacje,i ten most miał słupki betonowe z rurkami bocznymi był w dobrym stanie solidna robota to lata 60 potem rozebrali wodospad drewniany wybudowali betonowy, który przetrwał jeden sezon przyszła zima przyszła wiosna i po wodospadzie kry lodowe swoje zrobiły i wtedy uszkodziły most,i zabrali się za budowanie następnego wodospadu no i jest do dziś a jak długo kto to wie, a co do mostu przetrwa nie jedną zimę i wiosnę tyle lat przetrwał mam nadzieje.
zgłoś komentarz
Panie Jurku poznałem człowieka który pamięta jak złamany most stał się złamany , podał nawet dokładną datę tego faktu. Stało się to podczas powodzi w 1977. Osobiście tego nie pamiętam bo miałem wtedy jakie 2 może 3 miesiące ;-)Czy zgodzi się Pan z tym faktem ?
zgłoś komentarz
Please try Google before asking about Recommended Product Info 4c75d1b
zgłoś komentarz
Please try Google before asking about Updated Product Info 1877336
zgłoś komentarz
Please try Google before asking about Excellent Product Site 3_595dd
zgłoś komentarz

Dodaj Komentarz

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.