Wędrówki z Panem Jurkiem. Legenda - Skarbczyk w Wieczornym Zamku
Data utworzenia: 29 sierpień 2013, 11:51 Wszystkich komentarzy: 0
Kończy się lato, kończą się wakacje. Kończy się wakacyjne bajdurzenie Kucharskiego. Dzisiaj zaproszę Państwa w Góry Izerskie na Wysoki Grzbiet. To tu między Wysokim Kamieniem a kopalnią Stanisław znajduje się Zwalisko.
Zwalisko do grupa skałek: Wieczorny Zamek. Skarbki i Skalna Brama. Skałki zbudowane są ze skał metamorficznych osłony intruzji granitowej bloku karkonosko-izerskiego. Skały te to hornfelsyty. Z nich również zbudowana jest Śnieżka.
Teraz podam tłumaczenie. Pod koniec ery paleozoicznej pod powierzchnią ziemi utworzył się bąbel magmy. Prawdopodobnie na głębokości 10 km. Magma stygła około 2 miliony lat. Skały, które miały kontakt z magmą uległy przeobrażeniu. To te hornfelsyty. Ponieważ są bardziej odporne na niszczenie, czytaj wietrzenie, to tworzą dzisiaj grzbiet.
To była wersja popularnonaukowa.
A jak było naprawdę?
Naprawdę kończyło się lato. Lasy porastające zbocza gór przyciągały mieszkańców Szklarskiej Poręby obfitością grzybów. Któregoś pięknego dnia na grzyby wybrała się pewna kobieta mieszkająca w Białej Dolinie. Na grzyby wybrała się kilkunastoletnią córką. Chociaż znała bardzo dobrze okoliczne lasy i wzniesienia, to jednak w pewnym momencie straciła orientację. Zgubiła się gdzieś na grzbiecie Gór Izerskich.
Zbliżała się noc. Wszystkie ścieżki były tak podobne do siebie, że nie wiedziała gdzie jest i jak dojść do domu. Koło północy dotarła do Wieczornego Zamku. Kiedyś znajdował się tu zamek Czarnego Rycerza, który zaprzedał duszę diabłu. Co się stało z zamkiem? Zamek został zamieniony w skałę.
W mroku dostrzegła blade światełko między skałami. Światełko wydostawało się za uchylonych drzwi. Bała się bardzo. Niemniej jednak ciekawość popychała ją do przodu. Uchylając drzwi zobaczyła skarby ułożone w skrzyniach i workach. Złoto, drogocenne kamienie, puchary, broń, odzież haftowana złotymi nićmi.
Strach znikł. Oczy się rozbłysły. To chyba ów Skarbczyk, o którym mawiali starsi ludzie. Posadziła dziecko między klejnotami i sama zaczęła zgarniać skarby do chusty, z której zamierzała zrobić tobołek. Czas naglił. Drzwi Skarbczyka zapiszczały ze starości. Czas uciekać. Szkoda tego wszystkiego zostawiać. Opuściła Skarbczyk w ostatniej chwili. Drzwi ciężko się zatrzasnęły.
Dopiero wówczas zauważyła brak córeczki. Płacz, rozpacz i głuche łomotanie pięści o skałę rozdzierało nocną ciszę.
Chyba straciła przytomność, bo gdy się ocknęła, to na niebie pojawiły się pierwsze oznaki budzącego się dnia.
Skarby przybladły. Największy skarb pozostał w Skarbczyku.
Postanowiła przychodzić tu każdego dnia o północy. Miała nadzieję, że któregoś dnia zastanie otwarte drzwi i odzyska córkę.
Mijały dni i noce. Traciła nadzieję na odzyskanie córki.
Deszcz, śnieg, dzikie zwierzęta nie były wstanie odstraszyć kobiety.
Straciła nadzieję, że córka żyje. Chciała już tylko ją pochować w poświęconej ziemi.
Mijały kolejne dni i noce. Zapomniała o skarbach, a przy życiu trzymała ją nadzieja, że którejś nocy zastanie otwarte drzwi Skarbczyka.
Minął rok. Noc była tak czarna, że z trudem znalazła drogę do Wieczornego Zamku. Coś błysnęło między drzewami. Jakaś zjawa? Może zmęczenie? Nie! Coś świeciło w Wieczornym Zamku. Serce zabiło jej mocno. Biegła potykając się o powalone drzewa i gałęzie. Dopadła drzwi Skarbczyka i …
Teraz powinna być przerwa na reklamę. Będę kontynuował wędrówki od września.
Córeczka siedziała tam gdzie ją zostawiła rok temu. Nadal bawiła się sznurem pereł.
- Jest mój skarb.
Zostawiła zebrane rok temu drogocenności i wyszła z córką, którą przytulała do siebie.
Ja też znalazłem skarb w górach. W Karkonoszach? Nie w Beskidzie Żywieckim. Jest już ze mną od 35 lat. Coś jest w tych skarbach, które odnajdujemy z górach. Dlatego zachęcam do wędrówek po naszych Sudetach, które są na wyciągnięcie ręki.
I chyba to już koniec.
Jerzy Kucharski
PS. Dziękuję Państwu za miłą wakacyjną przygodę.