Progi zwalniające - rzecz wartościowa czy plaga?
Jeszcze kilka lat temu, nowe progi zwalniające pojawiające się na chojnowskich ulicach stanowiły niemal sensacje o których przeczytać można było na pierwszych stronach lokalnych mediów. Obecnie są uznawane za coś całkowicie normalnego i jest ich w naszym mieście pełno. Od wielu lat obiekty te budzą jednak kontrowersje - czy stawianie nowych progów zwalniających ma jeszcze sens?
Tzw. leżący policjant ma za zadanie przymusić kierowcę do zwolnienia - gdy nie reaguje na znaki drogowe, z pewnością zareaguje na uliczny próg - chyba że nie zależy mu na zawieszeniu w samochodzie. Z takich progów zadowoleni są w większości mieszkańcy ulic przy których zostały postawione - w dużo mniejszym zakresie zadowolenie wzbudzają u innych przejezdnych. Dlaczego jednak w zachodniej Europie progi zwalniające uznawane są za przeżytek i gminne władze od nich odchodzą?
Dużym problemem jest zanieczyszczenie powietrza. W niedawnym artykule zamieszczonym w Gazecie Wyborczej przeczytać mogliśmy opinię Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie, według którego mieszkańcy budynków położonych w okolicach progów zwalniających oddychają powietrzem zawierającym dwa i pół razy więcej pyłów pochodzących ze ścierających się klocków hamulcowych i opon niż ze spalin.
Pomimo, iż jazda ekologiczna w naszym kraju nauczana jest w ramach kursu przygotowującego do egzaminu na prawo jazdy; mało który kierowca zdaje sobie sprawę ze ogromnego zwiększenia zużycia paliwa (i zarazem spalin) podczas przyśpieszania z prędkości 5-10 km/h co 30 metrów.
Niemałym wyzwaniem dla kierowców są nowe progi, m.in. na ulicy Michała Drzymały (na zdjęciu), czy Jana Kilińskiego
Innym problemem jest zwiększenie hałasu i drgań. Rzecz, którą często nie odczuwają przyzwyczajeni mieszkańcy okolic progów, odczuwają narażone na drgania mury budynków oraz nawierzchnia drogi. W wielu miastach na domach położonych przy progach zwalniających pojawiają się pęknięcia; spękany asfalt podczas zimy jest rozsadzany przez wodę dostającą się w szczeliny. Nie ulega wątpliwości że ogromna ilość polskich progów zwalniających postawiona została z naruszeniem prawa - te wymagają m.in. umiejscowienia progu minimum 15 metrów od najbliższego budynku, w bliskości ciągów pieszych, minimum 40 metrów od najbliższego skrzyżowania; przepisy określają również wymiary progów.
Kwestia nowych progów zwalniających, czy naprawienia ubytków w starych poruszana jest niemal na każdej sesji rady miejskiej czy rady gminy - pomimo negatywnych opinii, to sami mieszkańcy domagają się ich postawienia - być może z przyzwyczajenia do tej metody. W krajach zachodnioeuropejskich progi zwalniające zastępowane są zwężeniami na jezdni - kierowca, który musi ominąć drogową szykanę jest zmuszony do zredukowania prędkości. Być może za kilka lat to właśnie w taki sposób będzie regulowany ruch na naszych ulicach - póki co jesteśmy z gronie europejskich liderów, jeżeli chodzi o liczbę "leżących policjantów".
Komentarze
22:44
22:49
23:17
22:30