Podróż w zaświaty podczas wieczoru pieśni i opowieści o śmierci [ZDJĘCIA]
"Dzisiaj nie mamy czasu na śmierć i umieranie" - żyjemy szybko, chcemy być zawsze piękni, młodzi i szczęśliwi. Odsuwamy od siebie ten temat. Są jednak wśród nas osoby, które nie boją się mówić o odchodzeniu z tego świata - co więcej, chcą dzielić się tym tematem z innymi. Wczoraj wielu z nas postanowiło skorzystać z zaproszenia i przybyć na mroczny wieczór pieśni i opowieści o śmierci, podczas którego mieliśmy okazje przypomnieć sobie dawne zwyczaje i pieśni towarzyszące ceremoniom pogrzebowym, które w okresie PRL-u zostały zepchnięte do podziemia.
Wieczór pieśni i opowieści o śmierci zorganizowany został na strychu budynku Liceum Ogólnokształcącego. Strych, jak to strych - miejsce zazwyczaj mroczne, oplecione zakurzonymi pajęczynami doskonale wpasowało się klimatem w charakter wydarzenia. Gości spotkania nie odstraszył nawet chłód listopadowego wieczoru. Wchodząc na strych, każdy uczestnik wieczoru mijał fotografie przedstawiające zmarłych i przebieg ceremonii pogrzebowych.
Wczorajszy wieczór stanowił swego rodzaju podróż do przeszłości. Nie tak dawno temu praktykowano w Polsce zwyczaj, zwany, w niektórych regionach, Pustymi nocami. W tym specjalnym czasie krewni, sąsiedzi i znajomi, gromadzili się w jednej izbie, by czuwać przy zmarłym aż do momentu wyprowadzenia ciała na cmentarz. Lament, modlitwy i śpiew miały ułatwić wędrówkę duszy w zaświaty oraz pomóc w oswojeniu się ze śmiercią. Bezpieczne i pewne przejście zmarłego na "tamten" świat, wymagało jednak o wiele więcej wysiłku i zabiegów.
Zdaniem Stanisława Horodeckiego, dla wielu ludzi poruszenie tematu śmierci stanowi pewnego rodzaju faux pas. Jak często boimy się wprost powiedzieć, że ktoś z naszych bliskich umiera? - Staramy się nie używać tego słowa, tak jakby coś miało się zadziać magicznie tylko poprzez to, że takie słowo wypowiemy. W takich sytuacjach szukamy innych określeń - mówimy, że ktoś odchodzi, gaśnie... - Wolimy życie i słusznie. Chcemy się tym życiem cieszyć, radować i nasycać. Sprawy przekraczania pewnej bramy, przechodzenia w inną przestrzeń próbujemy zostawić gdzieś za sobą, tak jakby dało się stwierdzić "tego nie ma". Dzisiaj nie ma czasu na śmierć i umieranie - podsumował dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji, zwracając jednak uwagę, na sporą frekwencję na spotkaniu - To jest dowód na to, że jest w nas także taka potrzeba doświadczania, przeżywania, dotykania czegoś, co ostatecznych spraw i rzeczy dotyczy - dodał.
Są jednak też osoby, które wręcz pasjonują się tematem śmierci i dawnych obrzędów związanych ze śmiercią - jedną z nich jest Karolina Rosocka, która poprowadziła wczorajsze spotkanie oraz przygotowywała dziewczęta, które przed zgromadzoną publicznością wykonały cztery pieśni obrzędowe pogrzebowe oraz balladę - Wciąż nie mogę przestać się dziwić, że one chcą to śpiewać. Jestem z nich bardzo dumna i cieszę się z tego, że mogę się z nimi tym dzielić bo sama się tym fascynuję - zaznaczyła inicjatorka wydarzenia- Im głębiej wchodzę w kulturę tradycyjną, tym bardziej odnajduję jej piękno i to, jak wiele jest w niej sposobów, aby radzić sobie z takimi trudnymi sytuacjami. Jest to niezwykle inspirujące dla mnie, dlatego też chcę się tym dzielić, bo uważam, że jest się czym dzielić - to jest piękna kultura, która została w czasie komuny zepchnięta do podziemia. Dzisiaj ją odgrzebujemy - dodała.
Wydarzenie podzielone zostało na dwie części. W pierwszej prezentowane były pieśni obrzędowe, w drugiej swoimi historiami związanymi ze śmiercią i ceremoniami pogrzebowymi dzielili się seniorzy z Chojnowa i okolic. Momentami strasznym opowieściom towarzyszył poczęstunek; organizatorzy wieczoru zadbali o ciasto, ciepłą herbatę i kawę dla wszystkich spragnionych dusz.
Komentarze
23:11
00:46
06:39
19:14
18:46
13:24