Stefan Stal: Chojnowianka to nie Zagłębie, gdzie na jedno miejsce czeka 20 trenerów
Czy sytuacja w której rodzice chcą finansować sportową pasję swoich dzieci może być powodem sporu?
O tym co zaszło w ostatnich miesiącach w chojnowskim klubie opowiada trener Stefan Stal oraz lokalni sympatycy piłki nożnej, którym nie podoba się w jaki sposób potraktowano trenera z ponad pięćdziesięcioletnim doświadczeniem, który do Chojnowianki wniósł młodzież na wysokim poziomie i zaangażowanych w życie zespołu rodziców.
fot. Sportowe Mikołajki w klubie Talent Chojnów, 2014
Za nazwiskiem Stal stoi ponad pół wieku kariery piłkarskiej - najpierw zawodniczej, później trenerskiej. -To postać, która na Chojnowiance zjadła zęby- stwierdza jeden z naszych czytelników. Od kilku lat Stefan Stal stoi na czele swojego prywatnego klubu Talent Chojnów, który zrzesza lokalną młodzież, chcącą wolny czas spędzić aktywnie i przy okazji poszerzać swoje boiskowe umiejętności. Niewielki klub pomimo sporych finansowych potrzeb radzi sobie dobrze, a wszystko dzięki rodzicom podopiecznych trenera Stala, którzy wspierają swoje pociechy nie tylko kibicując, ale i również nie szczędząc pieniędzy na sportową pasję swoich dzieci.
Sukcesy sportowe i organizacyjne odnoszone przez Talent Chojnów nie pozostały obojętne w sportowym światku naszego miasta oraz wśród działaczy Chojnowianki - piłkarskiego symbolu Chojnowa. Biało-niebiescy to nie tylko pierwsza drużyna grająca na szczeblu okręgowym - to także grupy młodzieżowe i dziecięce, bez których drużyna seniorska - zgodnie z przepisami - nie byłaby tam, gdzie jest dzisiaj. Takie a nie inne przepisy to rozwiązanie, które ma na celu mobilizowanie klubów do tworzenia i rozwijania sekcji młodzieżowych. Niestety - od kilku lat liczba młodych zawodników w biało-niebieskich strojach spada. Za takim stanem rzeczy - oprócz pojawiającej się konkurencji - stoi przede wszystkim niż demograficzny oraz to, że coraz ciężej jest zachęcić dzieci do ruchu. Jak radzić sobie z tym problemem? Można połączyć siły!
Jak zaznacza trener Stefan Stal, współpracę z Chojnowianką zaproponował mu m.in. Krzysztof Pudło - prezes zarządu klubu. Po namowach zdecydował się przyjąć ofertę i nadal prowadząc swoją szkółkę przyszedł pracować do Chojnowianki, biorąc ze sobą podopiecznych i tym samym poniekąd ratując klub z ulicy Małachowskiego. Jak dodaje trener, jednym z warunków współpracy miały być konkretne zasady co do pieniędzy - rodzice, którzy podobnie jak w przypadku Talentu Chojnów chcieli finansowo wspierać swoje pociechy, nie chcieli by pieniądze te poprzez wspólne konto rozmywały się i trafiały do innych drużyn reprezentujących te same barwy.
Oprócz przyniesienia do Chojnowianki tradycji, że to rodzice finansują potrzeby swoich dzieci, trener Stal przyniósł ze sobą także swój organizacyjny pedantyzm:
-Jestem uczulony na tym punkcie, że wszystko musi być poukładane tak jak trzeba. Jeśli wymagam to wymagam od siebie i od dzieci- komentuje, dodając, że zawsze budować należy od dołu. -Ostatnio obserwowałem Ajax. On do tej pory był niewidoczny - teraz gra tam sama młodzież. Wiedziałem, że jak się połączymy to będziemy bardzo dobrym klubem - mocnym i wartościowym- zaznacza. Niestety, im dłużej trwała współpraca, tym na linii trener Stal - Zarząd Chojnowianki pojawiało się więcej burzowych chmur. Jak niemal zawsze zarzewiem konfliktu okazały się pieniądze.
Wydatki finansowe pojawiły się już na samym starcie. Młodzi piłkarze nie mieli w Chojnowiance odpowiednich dla swojego wieku piłek. Problem ten udało się jednak rozwiązać - trener przekazał sprzęt ze swojego klubu. Kolejnym dylematem okazały się stroje, które różniły się od siebie i jeżeli drużyna miała reprezentować odpowiedni poziom wizerunkowy należało je ujednolicić. W tym przypadku pieniądze popłynęły z kieszeni opiekunów -Rodzice lubią tego rodzaju rzeczy. Jeśli są wyniki to dadzą na wszystko, jeśli nie ma wyników - akceptują to. Zawsze uważałem jednak, że nie wolno przesadzać, trzeba mieć granice- dodaje trener Stal, który zaznacza, że już na jednym z pierwszych treningów pojawił się prezes Pudło i przekazał mu numer konta, uznając, że finansowanie przez rodziców konkretnej drużyny z pominięciem konta Chojnowianki jest niemożliwe.
Dla trenera Stefana Stala takie rozwiązanie było niczym innym, jak zerwaniem umowy, nakazem podporządkowania z pominięciem dialogu, który powinien być ukierunkowany na znalezienie najlepszego rozwiązania dla klubu.
-Trener Stal zaczął to wszystko robić po swojemu- tłumaczy jeden z lokalnych sympatyków piłki nożnej, który woli pozostać anonimowy. -Dzięki wsparciu rodziców kupił stroje, niektóre zakupy musiał kredytować - później rodzice dokonywali wpłat- zaznacza.
Niedługo potem pojawiły się kolejne wydatki: Mikołajki, Puchar Prezesa Zagłębia, zgrupowanie w okresie ferii... Wszystko dzięki wsparciu rodziców, którzy robili to chętnie (czasem wspierając także dzieci z biedniejszych domów), stawiając jednak jeden warunek - chcemy finansować swoje dzieci, nie inne drużyny, Warunek ten pozostawał w niezgodności z polityką Zarządu Klubu.
-Powstał zespół o wysokich umiejętnościach. Część zawodników mogłaby grać na wyższym poziomie. To była utalentowana grupa, której nikt nie doceniał - należało ją wspierać, dofinansowywać i to powinien być kierunek Chojnowianki- sugeruje jeden ze znajomych trenera Stala. -Czy zaprezentowana sytuacja nie sugeruje, że jedynym zadaniem tej uzdolnionej młodzieży jest dostarczanie pieniędzy? -pyta.
Konflikt zakończył się rozstaniem Stefana Stala z Chojnowianką - trener podczas jednego z zebrań poruszył kwestię uzupełnienia jego pensji. Rezygnując ze współpracy z jednej strony nieco uniósł się honorem, z drugiej strony poczuł się sprowokowany do tego.
-Bycie trenerem to nie jest rzucenie piłeczki - to są sprawy organizacyjne, to jest załatwianie sędziów, to są też kłopoty... Chojnowianka to nie jest Real Madryt, to klub amatorski. Tego typu człowiek powinien być traktowany jak skarb. Ciężko jest obecnie o zdrowego chłopaka któremu chce się biegać - trener Stal zapewnił Chojnowiance młodzież na wysokim poziomie, chętnych do gry i zaangażowanych w życie zespołu rodziców- komentuje jeden z sympatyków.
-Pieniędzy nie ma, dzieci nie ma, trenera nie ma. Nie było przez jakiś czas treningów - to skończyło się walkowerami. O co w tym wszystkim chodzi?- pyta kolejna osoba zaniepokojona zaistniałą sytuacją. -Gościa wypycha się z klubu, daje mu się do zrozumienia, że jest niepotrzebny, bo nie wypełnia jakichś absurdalnych decyzji, które nie wiadomo czy są zgodne z prawem, bo jeżeli klub dostaje pieniądze z budżetu miasta to nie wiadomo, czy może żądać dodatkowych pieniędzy od rodziców - dotacje w końcu biorą się z podatków tych samych rodziców.
W tak smutny sposób kończy się historia próby stworzenia drużyny trenera Stala w barwach Chojnowianki. Artykuł ten miał w zamierzeniu rozwiać różne plotki i pogłoski; miał również być swego rodzaju konfrontacją dwóch stron sporu, która być może mogła przyczynić się do znalezienia rozwiązania. Niestety - pozostał relacją sporu jednej ze stron. Dlaczego akurat takie były wymagania Prezesa? Czym się kierował? Czy jest coś, o czym nie wiemy? Skontaktowaliśmy się z Prezesem, jednak odmówił udzielenia nam jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie...
Komentarze
19:00
20:57
21:46
09:39
18:40
10:44
11:30