Query error chojnow.pl - A w górach… - część 9 (ostatnia)
Chojnow.pl
Zapoznaj się z naszą Polityką prywatności
facebook twitter YT IG
Logowanie Rejestracja
REKLAMUJ SIĘ NA CHOJNOW.PL SPRAWDŹ NASZĄ OFERTĘ BANERÓW I ARTYKUŁÓW SPONSOROWANYCH

A w górach… - część 9 (ostatnia)

Autor Jerzy Kucharski
Data utworzenia: 14 luty 2014, 09:52 Wszystkich komentarzy: 1


A w górach… - część 9 (ostatnia)

Otrzymałem bardzo niepokojącą informację, że Iga przymarzła do kamiennej ławki koło Słonecznika. Zatem biorę się do pisania i może nie będzie tak źle z Igą. Iga wytrzymaj.

Nasza szefowa, Legniczanka, zwróciła mi uwagę, że nie dotrzymuję terminów publikacji następnych odcinków. Obiecuję poprawę.

Iga idziemy. Nie! Przecież już tam jesteśmy.

Chyba już trzeci raz opuszczamy grzbiet Karkonoszy. Kierunek i drogę naszej dzisiejszej wędrówki wskazuje nam kamienna postać będąca północną iglicą Słonecznika. Zwróciliście uwagę gdzie patrzy? Nie ja. Ten kamienny facet. Spogląda w kierunku Pielgrzymów, którzy wędrują na grzbiet Karkonoszy. Jak zawszy w takich przypadkach, gdy dotrą na grzbiet, to nastąpi koniec świata. Odnoszę wrażenie, że od tego czekania to ten ktoś skamieniał. Zatem jeśli my nie chcemy skamienieć lub zamarznąć, to powędrujmy do Pielgrzymów. Będzie szybciej. Ponoć jak nie góra, to Mahomet. No! Mahomet. Ruszaj się żwawiej. Ponoć stare przysłowie pszczół mówi, że jak góra nie chce przyjść do Kucharskiego, to Kucharski idzie na stopa i jedzie do niej. Czy mam samochód. Nie mam dwóch.

Przy Słoneczniku opuszczamy czerwony szlak i skręcamy w prawo. Do Starej Polany będziemy wędrować żółtym szlakiem. Zanim tam dotrzemy, to zatrzymamy się przy Pielgrzymach. Szlak jest dość przyjemny, gdyż biegnie cały czas w dół. Nad podmokłymi fragmentami szlaku przerzucono drewniane pomosty. To dopiero przed Pielgrzymami. Chociaż trasa jest wygodna, to warto uważać na oblodzone, zdradzieckie deski pomostów. Wygoda, wygodą, ale szlak ten biegnie po północnej ścianie stoku Smogoni. Tu temperatura powietrza jest zawsze niższa. Najgorzej jest, gdy warstwę lodu przykryje cienka warstewka śniegu. Dlatego w górach trzeba myśleć i przewidywać, bo wtedy uniknie się kłopotów.

Przed nami do pokonania dwieście metrów różnicy wysokości. Jak kogoś to przeraziło, to ujmę to tak, że do pokonania mamy zaledwie jedno piętro. Jakie piętro? Roślinne.

Przyjrzyjcie się Pielgrzymom. To te trzy skałki przed nami tam w dole. Sterczą ponad korony świerków. Nas natomiast otacza kosodrzewina.

W Karkonoszach kosodrzewina występuje od wysokości około 1250 m n.p.m. do 1450 m. Oddziela las regla górnego od wysokogórskich łąk. W literaturze możecie się spotkać jeszcze z innym określeniem tego piętra, piętro subalpejskie. Bardziej popularną i podręcznikową nazwą tego piętra jest piętro kosodrzewiny.

Pinetum mughi sudeticum. Co to takiego? To nasza kosodrzewina. Tak popularnie nazywamy tę formację roślinną. W gruncie rzeczy jest to sosna górska, która bardzo dobrze znosi długie i surowe zimy oraz grubą pokrywę śniegu. Nie wszyscy może wiedzą, że sosna górska potrafi osiągnąć 10, a nawet 20 metrów wysokości. Takie formy drzewiaste nie występują u nas, ale można je spotkać w Pirenejach. U nas kosodrzewina występuje jako forma płożąca lub jako krzew. Igły kosodrzewiny są długie od 3 do 7 cm i rosną parami, bardzo gęsto osadzonymi na gałązkach.

Szyszki dojrzewają dwa lata i dopiero wiosną trzeciego roku rozsypuje uskrzydlone nasiona o długości 4 mm.

Kosodrzewina jest rośliną światłolubną. Co do warunków glebowych nie ma aż takich wymagań, choć lubi jak gleba jest trochę żyzna i nie za płytka. No i lubi jak gleba jest wilgotna. Tam, gdzie wiatry wysuszają glebę, tam znika kosodrzewina. W tych miejscach pojawiają się płaty borówczysk z przewagą borówki czernicy.

Na trasie do Pielgrzymów będzie mogli zaobserwować, że im niżej, tym kosodrzewina staje się coraz wyższa. To wpływ zmieniających się warunków termicznych.

Obok kosodrzewiny spotkać tu możemy zarośla paproci i borówki. Gatunkiem wyróżniającym się w tym piętrze jest górska odmiana jarzębiny występującej w formie krzewiastej oraz wierzba śląska. Miniemy taką jarzębinę. Rośnie ona tak po środku między Słonecznikiem a Pielgrzymami po lewej stronie naszej trasy.

Kosodrzewina stanowi również barierę dla przemieszczania się mas śniegu i chroni lasy regla górnego przed lawinami. Zatrzymuje również przemieszczanie się kamieni i bloków skalnych oraz spowalnia erozję gleby.

Wspomniałem, że występuje ona od 1250 m n.p.m. Niemniej jednak w Karkonoszach spotkać ją można już od 1015 m do 1500 m n.p.m. Podobnie jest ze świerkami, które nieśmiało zaczynają się pojawiać w piętrze kosodrzewiny. Te rosnące najwyżej mają charakterystyczny chorągiewkowaty pokrój. Stąd też ich nazwa, świerki sztandarowe. Łatwo je rozpoznać, gdyż mają zazwyczaj gałązki tylko z jednej strony, a to za sprawą silnych wiatrów, śniegu i szadzi, które wyłamują je od strony nawietrznej. Jakże często czubki tych świerków pozbawione są kory, a wypolerowane przez wiatr drewno, aż błyszczy w promieniach wschodzącego Słońca.

Pierwszy pomost zapowiada nam, że zbliżamy się do Pielgrzymów. Kosodrzewinę zaczynają wypierać świerki, a panoramę gór przysłaniają korony drzew. To nieomylny sygnał, że niebawem staniemy przed jedną z najpiękniejszych w Karkonoszach grup skalnych, jakimi są Pielgrzymy.

Nie będę zgłębiał się w genezę tych skałek, gdyż powstały one podobnie jak Słonecznik. Zajmę się natomiast czymś innym. Czym? Poczekajcie. Musimy najpierw dojść do pierwszej skałki. Dlaczego pierwszej? Bo jest ich aż trzy.

Po przejściu dość długiego pomostu, okalający nas teren staje się płaski. Teraz tylko unieście wzrok i ujrzycie prawie 25 metrowe iglice skalne. To są Pielgrzymy. Tak dzisiaj nazywane są te skałki. Był okres, że nazywano je Trzema Wdowami, Trzema Turniami i Pielgrzymimi Skałami.

Pielgrzymy to trzy potężne granitowe skałki, których wysokość dochodzi do 25 metrów. Znajdują się na spłaszczeniu stoku Smorgoni na wysokości 1204 m n.p.m. Ich kształt to efekt tysięcy lat oddziaływania procesów denudacyjnych zmierzających do ich zniszczenia. Stojąc u ich podnóża wyobraźnia podsuwa najprzeróżniejsze skojarzenia. Pomaga w tym światło rozkładające się na granicie w najróżniejsze cienie i półcienie. Jak ktoś to lubi, to może się tu zabawić aparatem fotograficznym. Jest co fotografować.

Wspomniałem o pewnej atrakcji tego miejsca. Znajduje się ona na spłaszczeniu środkowej skałki. Są to kociołki wietrzeniowe. Dawniej uważano, że były one elementem kamieni ofiarnych związanych z pogańskimi wierzeniami. Wiem. Zaraz ktoś doda, że geomorfolodzy mają inne zdanie na temat ich genezy. Potwierdzam, że mają. Kiedyś Henryk Chmal, który zajmował się ich powstaniem, przyrównał je do dziur w zębach. Muszę się przyznać, że jestem zwolennikiem tej teorii, która pozornie nie jest naukowa. Jakże często tworzą się owe dziury w zębach pomimo ich mycia. Tu też przyczyna tkwi w budowie granitu, w mikro spękaniach i gromadzącym się oraz rozkładającym się materiale roślinnym. Dorzucamy jeszcze czas i mamy kociołki.

Gospodynie domowe, które mają w kuchni granitowe blaty wiedzą bardzo dobrze, że sok z cytryny niszczy tą pozornie wieczną skałę jaka jest granit. A przecież to tylko sok.

Pielgrzymy to również znakomity punkt widokowy i dlatego warto tu się trochę dłużej zatrzymać.

Okolice Pielgrzymów to także teren źródliskowy Pląsawy. Źródła jej znajdują się na wysokości 1180 m n.p.m. Jest lewobrzeżnym dopływem Łomnicy i ma prawie 3 km długości. Będzie ona nam towarzyszyć aż do samego Karpacza.

To niebawem. Ścieżka wiedzie nas teraz na wschód opadając lekko i przecinając las regla górnego. Tuż poniżej skałek od żółtego szlaku odbija zielony szlak, którym można dojść do schroniska Odrodzenia i Przełęczy Karkonoskiej. My nadal będziemy wędrować żółtym szlakiem.

Po przejściu około sześciuset metrów docieramy na skraj Starej Polany. Trochę polana zarosła. Stojąc w tym miejscu zastanawiam się jak wyglądała ona w okresie, gdy na niej dymiły kopce, w których drewno zamieniało się w węgiel drzewny. Nikt wówczas nie mówił o ochronie środowiska. Dlatego też, stojąc tu, warto sobie to uzmysłowić, jak sztuczne są te naturalne krajobrazy.

Droga staje się coraz bardziej płaska. Przed nami do pokonania długi pomost. Wkraczamy w zasięg starych pokryw morenowych najstarszego zlodowacenia, stąd też ta woda. To pod nogami, a z lewej strony granitowe Kotki, masywne skałki o wysokości 10 metrów. W przypadku tych skałek możecie się spotkać z innymi nazwami, takimi jak: Gródek, Koci Zamek. To tu znajdowała się Zajęcza Buda, jedna z najstarszych bud pasterskich, która była również gospodą, by ostatecznie stać się schroniskiem młodzieżowym. Buda ta istniała dość długo. Dopiero w 1946 r. została opuszczona, a ruiny po niej rozebrano. Dostęp do skałek jest utrudniony za sprawą barierki biegnącej wzdłuż ścieżki.

I co? Ponownie jesteśmy na Starej Polanie. Przed nami ostatni odcinek naszej trasy. Początkowo będziemy wędrować drogą w kierunku kościoła Wang, szlakiem niebieskim. Potem odbijamy w prawo i drogą Bronka Czecha zejdziemy do Karpacza. Droga Bronka Czecha jest oznakowana kolorem zielonym. Zanim wyruszymy zatrzymajmy się w jednym z najbardziej ruchliwych miejsc w Karkonoszach. Wolne ławeczki są zazwyczaj rano. Potem robi się tłok, by wieczorem znowu zrobiło przyjemnie.

Czyżbym nie przepadał za turystami? Fajnie, że chodzą. Niemniej jednak lubię czuć góry i mieć je dla siebie. Poza tym rano i wieczorem spotyka się w górach tych najciekawszych wędrowników. Warto wówczas wypić kawę lub herbatę, pogadać o wszystkim i o niczym oraz nie wiedzieć z kim się rozmawiało tak przyjemnie. Chcecie jednak wiedzieć z kim tak rozmawiałem? Z pokrewną, bratnią duszą, czyli normalnym inaczej.

Wspominałem ostatnio o morenach recesyjnych lodowca Łomnicy. Wyobraźcie sobie, że siedzicie koło tej moreny. Znowu nie widać. Widać. Popatrzcie w stronę drogi prowadzącej na Śnieżkę. Nie w dół, a do góry. Zauważcie, że droga się podnosi. Z lewej strony widać wiatę. Właśnie ten garb, to morena recesyjna, a wspomniana wiata stoi na jej szczycie. Potem do Koziego Mostku droga jest lekko pofałdowana. Na tym odcinku wspomniana droga przecina utwory morenowe będące pozostałością lodowca Łomnicy.

Nasza trasa będzie teraz biec równolegle do tej moreny bocznej i recesyjnej. Oddzielać nas będzie od niej Pląsawa.

Uwaga! Na Starej Polanie zmiana koloru szlaku z żółtego na zielony, gdyż takim kolorem jest oznakowana Droga Bronka Czecha. Już mówiłem o tym.

Droga Bronka Czecha jest bardzo wygodna. Początkowo opada dość łagodnie. Wiatr plącze się w koronach świerków i czuć, że koniec trasy blisko. Kiedyś tędy przebiegał tor saneczkowy. Była to jedna z największych atrakcji Karkonoszy. Ówcześni turyści zjeżdżali na rogatych saniach. Dzisiaj nie ma sań, nie ma sanek, choć ze swoimi uczniami zjeżdżaliśmy na foliobobach. Prosta rzecz. Worek po nawozach, gdyż te są najmocniejsze i śnieg, którego nie brakowało w górach. Śnieg do worka i jazda. Co za jazda. Były takie fragmenty tras, na których folioboby rozwijały prędkość dochodzącą do 60 km/ godz.

Teraz spokojnie bo miniemy punkt widokowy na skalną bramę w dolinie Pląsawy. Musicie wiedzieć, że jest to młoda dolina. Utwory morenowe pozostawione przez jęzor lodowca wypełniły oś dawnej doliny Łomnicy. Pląsawa znalazła swoje miejsce spływając wzdłuż wału moreny bocznej. Duży spadek sprawił, że rzeka wypreparowała swoją dolinę usuwając zwietrzelinę i materiał naniesiony przez lodowiec. Dzięki temu odsłoniła skałki, które tworzą malowniczą bramę dla wód Pląsawy.

Co potrafi zrobić płynąca i skoncentrowana struga wody widać wzdłuż szlaku. Liczne drewniane tamy mają za cel spowolnić przepływ wody i wyłapać niesiony przez nią materiał.

Mijamy mostek nad Wapniakiem, który jest jedynym lewobrzeżnym dopływem Pląsawy.

Między koronami świerków możemy dojrzeć ciemną sylwetkę masywu Śnieżki. Widać też i Biały Jar, który jest lejem źródliskowym Złotego Potoku. To tam doszło do lawiny, w zwałach której zginęło 19 turystów.

I chyba to koniec. Niebawem las zamieni się na ruchliwe ulice Karpacza. Poczujemy woń każdego przejeżdżającego samochodu. Przekroczymy magiczną granicę dwóch światów.

Miło mi było wędrować z Wami. Zbierając materiały i piszą teksty mogłem przekraczałem ową granicę za każdym razem, gdy zabierałem się za pisanie. Poznaliście moje góry. Czy są takie jak Wasze? Może? Może tylko podobne. Nie próbujcie ich zmieniać i chrońcie je przed szarością dnia, bo tam zawsze świeci Słońce. A jak ktoś będzie chciał wejść w Wasze góry, to niech wyczyści buty z tego codziennego błota.


Jerzy Kucharski



JESIEŃ W GÓRACH


Lato, zamknięte kluczem ptaków,

Zostawia tylko swe wspomnienia,

Jesień odważnie stawia kroki,

Zaczyna mgłami dyszeć ziemia.


A w górach nie ma już nikogo,

Oprócz nas, a niebo straszy niepogodą,

Lato do ciepłych stron umyka

W skłębionych chmurach i strumykach.


Na niebie mokrym od jesiennej słoty

Koczuje tabor żalu i tęsknoty,

A drzewa pogubiły liście

Na wczesne mrozu przyjście.


A w górach nie ma już …


Wiatr tylko plącze się dokoła,

Na wrzosach pajęczyny wiesza

I zasypiają leśne zioła,

Jak smutne słowa tego wiersza.


A w górach nie ma już…





Komentarze

For the person asking for sites about excellent financial ideas, simple finance ideas, simple finance words of advice, finance tips blogs, worthwhile finance ideas, I highly recommend this top financial ideas forum or for simple money tips, good financial words of advice, finance tips 2020, worthwhile financial recommendations, finance tips in hindi, see this good money recommendations site.
zgłoś komentarz

Dodaj Komentarz

Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.