Rybaczówka pod lupą
Data utworzenia: 08 sierpień 2014, 10:34 Wszystkich komentarzy: 19
Minął rok od tragedii, w wyniku której na "rybaczówce", czyli akwenach na tyłach Dolpakartu, zginął mały chłopiec. Zdarzenie to powinno być alarmem budzącym urząd miasta do podjęcia odpowiednich kroków i zabezpieczenia obiektu. Mimo to rok po śmierci niewinnego dziecka stare rezerwuary wciąż stoją niezabezpieczone.
Do kolejnego dramatu nie potrzeba wiele. Wystarczy chwila nieuwagi, jeden fałszywy krok i do wody wpaść mogą zarówno przechadzający się wzdłuż basenu lub wzdłuż stawu, jak i starzy wędkarze. Najbardziej niebezpiecznym miejscem działki jest pomost na sztucznym stawie, a raczej to, co z niego zostało. Jest on niezwykle stary i niestabilny, sam w sobie wręcz stanowi on osobną tragedię pod względem infrastruktury. Jedna jego część stoi oderwana od reszty, jakby sam wyrastał z wody, a z innymi ramionami pomostu łączą ją jedynie murki znajdujące się nieco pod wodą. To właśnie w tej części stawu stracił życie chłopiec. Jak podaje prezes chojnowskiego Koła PZW nr 4 "Skora", pan Stanisław Haponik, pomost ten celowo został zburzony do obecnej postaci, właśnie aby nikt na niego nie wchodził.
Zarówno stary basen jak i drugi akwen, wraz z niewielkim budynkiem służącym niegdyś za dyskoteko-kawiarnię znajdują się na jednej działce należącej do urzędu miasta. Władze Chojnowa sporządziły z PZW Legnica umowę, w której mowa jest o bez płatnym użyczaniu im konkretnej części działki sygnowaną numerem 12/16. Konkretnej, gdyż wędkarzom z Koła PZW nr 4 "Skora" użyczane są jedynie rezerwuary wraz z małym budynkiem dyskoteki. W umowie o użyczanie nie znajduje się żadna wzmianka o gospodarowaniu terenem oprócz trzech obowiązków biorącego, czyli ustawianiu koszy na śmieci, zarybianiu stawu oraz wprowadzenia zakazu pływania. Ta ostatnia rzecz mimo wszystko nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa przebywania w pobliżu zbiornika.
W rozmowie z nami, pan Stanisław Haponik odcina się od problemów z gospodarowaniem działki, na której znajdują się zbiorniki. Jak twierdzi, powołując się na umowę o użyczenie, koło wędkarskie odpowiada za akwen jedynie w wymiarze dbania o wodę, czyli zarybienie wody, czy koszenie trawy wokół brzegu, aby wędkarze mieli dostatecznie dużo miejsca na zajmowanie się swoim hobby. Uważa iż jedynie urząd miasta może ogradzać działkę. Idealnym dla niego rozwiązaniem byłoby to, z jakiego skorzystano na zbiorniku wodnym w okolicach Jakuszowa, gdzie cały teren jest zamknięty i pod stałym nadzorem. Takie wyjście rozwiązuje problem tak bezpieczeństwa, jak i czystości obiektu. Dopóki jednak teren nie jest dzierżawiony, ani prywatny, nikt oprócz władz miasta nie może podjąć się takiego przedsięwzięcia. Samo koło wędkarskie nie może doprosić się podłączenia do prądu, od którego zostali odcięci po kradzieży kabli przez złomiarzy.
Od chojnowian i wędkarzy można oczekiwać jedynie rozwagi, ostrożności i odpowiedzialności. I nie chodzi tylko o samo przebywanie nad brzegiem, gdyż jak informuje pan Haponik, niejednokrotnie wzywane były patrole policji, kiedy ktoś bezmyślnie kąpał się w zbiorniku.
Komentarze
13:12
A portal mógłby pójść do Jana Serkiesa za kamerą i zapytać co zrobił w tych sprawach i czy nie czuje się współwinny tych tragedii
Serkies za to wybuduje wam nowy stadion i bedzie kwita
14:19
14:21
14:27
20:17
13:48
14:01
14:52
15:13
13:11