Singltrek pod Smrkem
Od dawna planowany, jednocześnie pierwszy wyjazd z Wojtkiem do Czech.
Ale od poczatku.
28 lipca godzina 7:30 budzik! Pakowanie od godziny 7:30 do 8:30.
Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy w nadziei, że niczego nie zapomnieliśmy. Niestety plecak był zbyt mały aby pomieścić bukłak i aparat jednocześnie. Wybór padł na aparat (który w sumie i tak nie był używany zbyt często).
Kolejny etap to pakowanie rowerów na dach. Tu pierwsze zdziwienie. Otóż kluczyki od starego bagażnika rowerowego gdzieś przepadły, a szkoda, bo bagażnik był całkiem całkiem. Piszę, był, gdyż kluczyki przepadły na amen.
Ale od poczatku.
28 lipca godzina 7:30 budzik! Pakowanie od godziny 7:30 do 8:30.
Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy w nadziei, że niczego nie zapomnieliśmy. Niestety plecak był zbyt mały aby pomieścić bukłak i aparat jednocześnie. Wybór padł na aparat (który w sumie i tak nie był używany zbyt często).
Kolejny etap to pakowanie rowerów na dach. Tu pierwsze zdziwienie. Otóż kluczyki od starego bagażnika rowerowego gdzieś przepadły, a szkoda, bo bagażnik był całkiem całkiem. Piszę, był, gdyż kluczyki przepadły na amen.
Wracając do wycieczki. Ładujemy szybko Wojtka bagażnik i ruszamy. Jazda trwa około godziny. Po tym czasie przekraczamy czeską granicę. Teraz będzie już tylko bliżej.
Po czeskiej stronie, w Novym Mescie trochę błądzimy, ale tylko po to aby dotrzeć do rowerowego raju. Jeszcze tylko szybkie formalności parkingowe i jesteśmy gotowi do jazdy.
Na mapę z trasami nie zaglądamy zbyt ambitnie. Jak się okazało był to błąd! Pojechaliśmy szlakiem zielony, niebieskim, czerwonym. Po ok 16 km wracamy pod centrum.
W głowach kłębią się nam jednakowe spostrzeżenia - było super, ale coś krótko. Dlatego długo nie zastanawiając się jedziemy dalej. Tym razem pobieżnie rzucamy okiem na mapę. To również błąd! Po blisko 7 km ponownie wracamy do centrum.
Krótki odpoczynek na kiełbaskę i fantę.
Krótki odpoczynek na kiełbaskę i fantę.
Syci bierzemy mapkę ze sobą i jedziemy na najdłuższą pętle. Dojechawszy do miejsca, w którym ostatnim razem wybraliśmy złą drogę ciśniemy pod Asfaltową Agonię.
W istocie była to agonia. Prędkość w polotach sięgała około 9km/h - a musze przyznać, iż było to dość szybko jak na ten podjazd. Umordowani dojechaliśmy do szczytu Agonii! Wybieramy czerwony szlak. Wiedzie w dół. Tu pierwsze zaskoczenie, pozytywne. Szlak jest trudniejszy i bardziej techniczny niż ten wcześniejszy. Fajnie!
W istocie była to agonia. Prędkość w polotach sięgała około 9km/h - a musze przyznać, iż było to dość szybko jak na ten podjazd. Umordowani dojechaliśmy do szczytu Agonii! Wybieramy czerwony szlak. Wiedzie w dół. Tu pierwsze zaskoczenie, pozytywne. Szlak jest trudniejszy i bardziej techniczny niż ten wcześniejszy. Fajnie!
Pierwszy przystanek to Hubertówka. Tam kupujemy wodę neperlowaną i jedziemy dalej. Tym razem będzie cały czas z góry. Frajda z jazdy jest niesamowita i ciężka do opisania. Buzie cieszą się nieustannie.
Na końcu zjazdu postanawiamy krótko odpocząć. Podchodzi do nas rodak, nasz polski krajan, który prosi o pomoc. Mianowicie za chwilę ma zjechać jego znajomy, który skrzywił łańcuch. Oczywiście pomagamy.
Na końcu zjazdu postanawiamy krótko odpocząć. Podchodzi do nas rodak, nasz polski krajan, który prosi o pomoc. Mianowicie za chwilę ma zjechać jego znajomy, który skrzywił łańcuch. Oczywiście pomagamy.
Usuwamy dwa ogniwa z łańcucha, dzięki czemu można jechać dalej. W ramach rekompensaty zostajemy zaproszeni na piwny poczęstunek.
Niestety pogoda zaczyna ulegać zmianie. Krótko mówiąc zbiera się na deszcz. Czym prędzej zatem pakujemy się i ruszamy w stronę centrum. Trochę pod górkę, trochę z górki, zawsze czuć FLOW :)
Docieramy do centrum tuż przed deszczem. Kolejna kiełbasa i pakowanie rowerów na dach. Wojtek dostrzega straty w sprzęcie. Aparat, który miał zapakowany w torebce podsiodłowej poddał się.
Podsumowując mamy trzy dokładne ślady przebytych tras. Wracając mylimy drogę i zamiast do Gryfowa Śląskiego nieświadomie skręcamy na Mirsk. Nadkładamy jakieś 20-30 km. W efekcie jednak trafiamy do domu.
W trakcie drogi powrotnej podejmujemy decyzję, iż Nove Mesto w Czechach będzie naszym comiesięcznym przystankiem rowerowym.
Na koniec słówko na temat magicznego FLOW, które pojawiło się powyżej. Otóż Singieltrack pod Smrek'iem jest drobiazgowo zaplanowaną i misternie przemyślaną trasą rowerową. Czesi zadbali o to, aby jadąc czerpać ogromna przyjemność z owej jazdy. Muszę przyznać, iż udało im się to w 100%. Wracając do FLOW.
Założeniem projektantów, trasa ma prowadzić rowerzystę i jego rower, nie zaś rowerzysta ma męczyć się jadąc trasą. Napiszę to jeszcze raz. Na tych trasach czuć FLOW!
Po bliższe informacje dotyczące wyjazdu oraz ślady GPS przejechanych tras prosimy o kontakt:www.gosouth.pl
Podsumowując mamy trzy dokładne ślady przebytych tras. Wracając mylimy drogę i zamiast do Gryfowa Śląskiego nieświadomie skręcamy na Mirsk. Nadkładamy jakieś 20-30 km. W efekcie jednak trafiamy do domu.
W trakcie drogi powrotnej podejmujemy decyzję, iż Nove Mesto w Czechach będzie naszym comiesięcznym przystankiem rowerowym.
Na koniec słówko na temat magicznego FLOW, które pojawiło się powyżej. Otóż Singieltrack pod Smrek'iem jest drobiazgowo zaplanowaną i misternie przemyślaną trasą rowerową. Czesi zadbali o to, aby jadąc czerpać ogromna przyjemność z owej jazdy. Muszę przyznać, iż udało im się to w 100%. Wracając do FLOW.
Założeniem projektantów, trasa ma prowadzić rowerzystę i jego rower, nie zaś rowerzysta ma męczyć się jadąc trasą. Napiszę to jeszcze raz. Na tych trasach czuć FLOW!
Po bliższe informacje dotyczące wyjazdu oraz ślady GPS przejechanych tras prosimy o kontakt:www.gosouth.pl
Pozdrawiamy i zapraszamy na kolejną wycieczkę - zapewne pod koniec sierpnia.
Comments
Tysiąc to jednak trochę mało. Za 1500 - można kupić fajny rower nowy lub dobry rower używany. Mowa oczywiście o rowerach w teren. Ja od siebie odradzam marketowe rozwiązania, gdyż są nieporozumieniem. Ponadto nie warto "pchać" się w hamulce tarczowe dysponując taką kwotą. Jeśli tarczowe to tylko hydrauliczne, mechaniczne sprawdzają się tylko przy lansie :), hydrauliczne natomiast muszą kosztować. Mówi się, że lepsze są dobre hamulce v-brake niż słabe tarczowe. Moim zdaniem do prawda. Jeśli będziesz chciał porady co do konkretnego modelu to pisz śmiało:
grzesiek [ at ] gosouth.pl - postaram się ocenić i doradzić.
grzesiek [ at ] gosouth.pl - postaram się ocenić i doradzić.
04 August 2012
15:37
15:37
dzieki. przegladne oferty i jak cos wpadnie mi w oko to pozwole sobie napisac.
Jeśli tarczowe to tylko hydrauliczne, mechaniczne sprawdzają się tylko przy lansie
Bzdecisz - smigałem w DH i mechaniki są lepsze od olejaków, tylko które?? Avid BB5 lub BB 7 . to są jedyne "mechaniczne hamulce" i powalają na głowy większość hydraulików. Dlaczego jedyne ?? Bo nic innego nie zasługuje na ta nazwe.
Hydraulika też fajna ale toporna i zawsze ciutkę trze. Jeszcze jak sie miało mono 6 ti to juz wogóle nigdzie z tym...
Mówi się, że lepsze są dobre hamulce v-brake niż słabe tarczowe. - RACJA !! W 100% Najprawdziwsze zdanie !! W rowerach z "reala" hamulce na tarczy wytrzymuja tydzień, potem nie ma czym hamowac i jest płacz że g... kupiono..
Bzdecisz - smigałem w DH i mechaniki są lepsze od olejaków, tylko które?? Avid BB5 lub BB 7 . to są jedyne "mechaniczne hamulce" i powalają na głowy większość hydraulików. Dlaczego jedyne ?? Bo nic innego nie zasługuje na ta nazwe.
Hydraulika też fajna ale toporna i zawsze ciutkę trze. Jeszcze jak sie miało mono 6 ti to juz wogóle nigdzie z tym...
Mówi się, że lepsze są dobre hamulce v-brake niż słabe tarczowe. - RACJA !! W 100% Najprawdziwsze zdanie !! W rowerach z "reala" hamulce na tarczy wytrzymuja tydzień, potem nie ma czym hamowac i jest płacz że g... kupiono..
http://allegro.pl/2x-hamulce-tarczowe-avid-bb5-hamulec-tarczowy-i2512674976.html
Te lub ver. bb7 to Jedyne dobre mechaniki, które dzialaja i powalają połowę hydrauliki.
http://ctbike.pl/shimano-br-m445-bl-m445-hamulec-tarczowy-tylny.html
jedne z tańszych hydraulików , dobre, nie nadają sie dla wymagających ale służą latami, nie ma problemów..
http://ride-zone.pl/product-pol-1432-Hamulec-Hope-Mono-6-TI-Przod.html
Hydraulik z prawdziwego zdarzenia. O Niebagatelnej sile, wytrwałości i możliwości pracy.. kosztem naszego portfela oczywiście..
Te lub ver. bb7 to Jedyne dobre mechaniki, które dzialaja i powalają połowę hydrauliki.
http://ctbike.pl/shimano-br-m445-bl-m445-hamulec-tarczowy-tylny.html
jedne z tańszych hydraulików , dobre, nie nadają sie dla wymagających ale służą latami, nie ma problemów..
http://ride-zone.pl/product-pol-1432-Hamulec-Hope-Mono-6-TI-Przod.html
Hydraulik z prawdziwego zdarzenia. O Niebagatelnej sile, wytrwałości i możliwości pracy.. kosztem naszego portfela oczywiście..
Zamontuj jakieś gówno a nie avidy i hamuj w błocie lub na deszczu - powodzenia...
z mechaników TYLKO te 2 avidy. Inne hemple to nie hamulce...
W czym śmigasz?? MTB, Szosa, Trekking, XC ??
Uwierz mi że mało Twój sprzęt dostał w cztery literki.
Swojego czasu dawało się 160 zł za głupi olej do hydraulików - 200ml.. :/
więc wiem "co nieco" o hamulcach...
z mechaników TYLKO te 2 avidy. Inne hemple to nie hamulce...
W czym śmigasz?? MTB, Szosa, Trekking, XC ??
Uwierz mi że mało Twój sprzęt dostał w cztery literki.
Swojego czasu dawało się 160 zł za głupi olej do hydraulików - 200ml.. :/
więc wiem "co nieco" o hamulcach...
MTB, XC, szosa. Obecnie mam Avid Juicy 7, czyli leciwe, ale takie z górnej półki hydrauliki. Powiem ci, że Avid to nie szczyt moich marzeń, to po pierwsze. Po drugie przeczytaj sobie jakąkolwiek relację z tegorocznego bikemaratonu z Wrocławia, zwróć uwagę na warunki. Po blisko 60 km jazdy moje hample wymagały reanimacji, ale hamowały. Śmiem twierdzić, że v-breaki, czy mechaniczne były by w dużo gorszej kondycji, a to z uwagi na fakt, iż linki hamulcowe zapchały by się błotem. Uwierz mi! Mój sprzęt sporo przeżył!
Ale nie o hamowaniu mamy tu rozmawiać. Ja zatem kończę temat.
Ale nie o hamowaniu mamy tu rozmawiać. Ja zatem kończę temat.
Add Comment
You have to be loggin to add comment.
14:19